Witajcie,
Zapewne wiecie, że w ostatnim czasie można było podziwiać spadające gwiazdy, czego i ja nie omieszkałam zrobić. 🙂 Siedząc na dachu i podziwiając rozgwieżdżone niebo, z jednej strony czekałam na ten magiczny moment, a z drugiej strony się go bałam. Dlaczego?
W Polsce istnieje powszechne przekonanie, że jeżeli wypowiemy życzenie i zobaczymy spadającą gwiazdę, to ono się spełni. Nie chcę wchodzić w dyskusje, czy jest to zabobon, czy praktykujący katolik może tak myśleć, ale chciałabym prześledzić tok myślenia, który wiązał się z tym wydarzeniem.
Pierwszą myślą było: ” Bońciu, a jeżeli ono się spełni? Co to będzie? Może lepiej nie kusić losu, a co jeśli tak się nie stanie….”.
I przypomniałam sobie, jak wiele osób w Polsce mi mówiło, aby zbyt głośno nie wypowiadać marzeń, bo można zapeszyć. Aby zbytnio się nie cieszyć, bo potem można żałować. Zaczęłam się bać, że pomyślane życzenie może się nie spełnić, więc po co to robić.
Czy mam tylko tak wybór? Albo nie marze i nic się nie stanie, albo marzę i podejmuję ryzyko, że może się nie udać.
Drugim obrazem, który przyszedł mi do głowy była okładka popularnej niegdyś książki „Sekret” Rhonda Byrne, który w skrócie mówi o sile naszych myśli, tych pozytywnych i tych negatywnych. Książka mówi o czymś, co jest powszechnie znane – o sile pozytywnego myślenia, który MOŻE pomóc, ale który na pewno nie wystarczy aby rozwiązać wszystkie problemy.
Pragnąc czegoś usilnie ( i nie mówię tu o żądzy posiadania materialnych przedmiotów), często wizualizujemy sobie przyszłość w momencie spełnienia się marzenia. To jest bardzo przyjemne uczucie. Dlaczego by tego nie stosować, skoro optymistom żyje się lepiej. Nic nie tracę.
Ostatnim spostrzeżeniem, którym chciałabym się z wami podzielić to psychologiczna teoria self fullfilling prophecy – samospełniającej się przepowiedni. Co to oznacza? To oznacza, iż moje OCZEKIWANIA odnośnie pewnej sytuacji czy osoby powodują zmianę mojego zachowania w taki sposób, iż to czego oczekiwałam się ziści.
Działa to w obie strony. Jeśli oczekuję czegoś pozytywnego od innych, to i oni tym mi odpowiedzą a tym samym potwierdzą moje przekonanie. Jeśli przypuszczam, że inni są wrogo do mnie nastawieni, to będę bardziej zdystansowana w stosunku do nich, wycofana, stanę z boku. Oni odpowiedzą mi tym samym, będzie to reakcją na moje zachowanie. Tym samym potwierdzą to, o czym myślałam.
Także warto marzyć , czy lepiej „nie kusić losu”?
Jesteś w stanie wziąć odpowiedzialność za swoje marzenia?
Ja podejmuję ryzyko i ….. marzę!!! 🙂